Witam ponownie
Dnia 5.10.2013r stałem się w sumie trochę przypadkowo posiadaczem kolejnego kanta. Tym razem jest to Fso 125p z 1987r w kolorze L54 czyli srebrzystym. Przypadkowo, ponieważ udałem się ponad 200km z zamiarem kupna innego 125p, lecz ten okazał się być w stanie mnie nie zadawalającym (czyt. był pomalowany wałkiem i cały pordzewiały). Wiedziałem, że sprzedający ma jeszcze w swoim garażu 2 inne kanty. Jeden był w kolorze kości słoniowej, a drugi (mój ) szary. Kiedy byłem na miejscu kość słoniowa została już sprzedana. W garażu więc zastałem tylko 2 fiaty. Nie brałem pod uwagę ,że mogę kupić siwego, ponieważ nie przemawiał do mnie ten kolor. Kiedy zrezygnowany po oględzinach brązowego Fiata, przyjrzałem się bliżej siwemu stwierdziłem, że jest w całkiem fajnym stanie i coś jeszcze może z niego być.
Pomyślałem ,że muszę się nim przejechać. Wtedy właściciel powiedział ,że od 10lat nie był już normalnie używany w ruchu, a ostatnio jeździł "wokół komina" jakieś 3 lata temu. Wtedy też był wymieniany olej itd. więc zaryzykowaliśmy odpalenie go. Pierwsza próba zakończyła się nie powodzeniem, przyczyną był na szczęście brak paliwa. Po zalaniu do baku kilku litrów 95-tki odpalił "od strzała". Na twarzy pojawił się uśmiech próba ruszenia i stało się to czego się obawiałem... hamulce trzymają ,a do domu ponad 200km no nic, próbujemy je rozruszać. Po przejechaniu kilku km zaciski puściły. Wróciliśmy na podwórko i pora podjąć decyzję. Po kilku minutach walki z myślami brać czy nie brać zdecydowałem - biorę i tak się wszystko zaczęło. Podróż do domu przebiegła bezawaryjnie, lecz były już pierwsze koszty. Gumy w przednim zawieszeniu po podróży po prostu się rozleciały ze starości, w tłumiku zrobiła się dziura i akumulator powiedział już dość. Pierwsze dniu upłynęły na sprzątaniu, myciu i wymianie zużytych elementów. Z każdą godziną przekonywałem się ,że dobrze zrobiłem kupując go. Wnętrze po zdjęciu pokrowców było w idealnym stanie. Silnik odpalał bez problemu i chodził równo. Podłoga, podłużnice, kielichy zdrowe. Lakier w całkiem fajnym stanie jak na tyle lat. Poprawy wymaga tylko pas przedni (jest pogięty i ma rdzawki), przednie drzwi pasażera u dołu mają rdzę i łączenie lewego progu z błotnikiem ma zaczątki rdzy.
Tak wyglądał po zakupie:
a tak obecnie:
i kilka fot z bratem